piątek, 13 listopada 2015

Rozdział 7

Matt Stilinski to wysoki, przystojny brunet o zielonych oczach. Tak jak Ian i Kate był tancerzem. Miałam z nim wiele wspólnych zainteresowań. Lubił taką samą muzykę jak ja, uwielbiał grać na konsoli oraz oglądać mecze. Każdy mówił nam żebyśmy spróbowali być razem, ale stwierdziliśmy, że to by nie wyszło, nie czuliśmy do siebie chemii. Lubiliśmy przebywać ze sobą razem ale na tym koniec.
- No więc, to był twój chłopak? 
- Chyba Cię coś boli.
- To twój typ Nina.
- Fakt, ale to straszny idiota i napaleniec.
- Przyłapałaś go, że tak mówisz ?
- Nie, ale każdy tak twierdzi, a po za tym to widać po jego zachowaniu.
- Kiedyś nie oceniałaś ludzi po tym co mówią inni. Zmieniłaś się.
-Racja, kiedyś próbowałam kogoś poznać zanim wyrobiłam sobie opinię. Ale życie mnie zmieniło. Teraz obgaduje kogoś nie poznajac go. 
- Może... Jak on ma na imię ? 
- Dylan.
- Może Dylan chce się z tobą zakolegować, a ty to odrzucasz. Możliwe, że ma ciekawą przeszłość...
- Taaaa zaliczanie wszystkiego co się rusza musi być ciekawe.
- Nie przerywaj mi. Możliwe, że coś go skłoniło do takiego życia, tak jak Ciebie do zrobienia tatuaży i rzucenia szkoły.
- Proszę Cię Matt, jedynie czego on chce, to mnie zaliczyć. Nic więcej. Ale tak nie będzie bo ja nie jestem jakąś szmatą.
- Cholera! Nina! Nie znasz go ! 
- I nie chce go poznać !
- Dlaczego ? 
- Jest chamski, wkurzający i za dużo sobie pozwala. Siła wpakował mnie do samochodu.
- Dobra może to nie było ok, ale jak następnym razem będziesz go wyzywać czy coś to najpierw go poznaj. Już jesteśmy.
- Dobra, dzięki. Wejdziesz ?
- Nie dzięki, może innym razem. I pamiętaj o tym co ci mówiłem. Pa.
- Dobra pa.
Matt miał rację. Oceniłam Dylana nie znając go. Nigdy wcześniej tak nie robiłam. Weszłam do mieszkania. Pusto. Noah pewnie jest na imprezie. Rzuciłam kurtkę i torbę w pokoju i poszłam pod prysznic. Gdy się umyłam uświadomiłam sobie coś. Telefon. Dylan ma mój telefon. 
~Perspektywa Dylana~

Patrzyłem jak dziewczyna odchodzi z tym całym Mattem. Byłem zły. Olała mnie. Żadna dziewczyna nigdy tego nie zrobiła. Coś mnie ciągnęło do tej Brytyjki. To nie była żadna pieprzona miłość. Ja nie wierzę w miłość. Nie potrafiłbym związać się z kimś na całe życie. Nie, to na pewno nie miłość. Wkurwiony wróciłem z powrotem do środka. Na barze leżał telefon. Telefon Niny. Wziąłem go i zacząłem przeglądać. Pisze z kilkoma osobami. Raczej nic nie przykuło mojej uwagi, ale w galerii znalazłem sporo jej zdjęć z grupką ludzi na jakiejś sali. Może coś trenuje. Zapłaciłem i wyszedłem z budynku i skierowałem się do samochodu. Wypiłem w sumie ale mam to gdzieś. W 

czasie jazdy zadzwoniłem do Caroline. Odebrała po pierwszym sygnale.
- Co tam kotek? - usłyszałem jej piskliwy głos.
- Będę u Ciebie niedługo - powiedziałem i rozłączyłem
 się. Dzwonię do niej jak już muszę. A jestem wkurzony więc szybki numerek i nara. Pojechałem pod to damskie bractwo. Różowy brzydki dom. Wszedłem do środka nawet nie pukając w drzwi. W salonie byli moi kumple Tyler i Thomas. To bractwo przypominało bardziej jakiś burdel. Poszedłem do znanego mi pokoju. Na łóżku leżała Caroline w bieliźnie. Jeżeli to można było nazwać bielizną. Jakiś skąpy materiał zasłaniający cycki i tyłek.
- Witaj kochanie.
- Taa cześć.
- Coś nie jesteś w dobrym nastroju, chyba będę musiała to naprawić.
Wstała i wpiła się w moje usta. Szybko przenieśliśmy się na łóżko. Nasz sex nie jest jakiś uczuciowy. Szybki numerek i po sprawie. Po wszystkim wstałem i zacząłem się ubierać. 
- Kiedy znów wpadniesz ? 
- Nie prędko. 
Opuściłem ten cholerny dom. Caroline cały czas myśli że między nami coś będzie czy nawet jest. Ona jest dobra 
tylko w łóżku - w niczym innym. Gdy jechałem do domu telefon zawibrował, ale nie mój tylko Niny. Odblokowałem go. Dostała wiadomość od jakiejś Bonnie.
" Hej kochaniutka, mam nadzieję że przyjedziesz na przyjęcie, bo jak nie to przysięgam, że ci urwę łeb. Do zobaczenia :*" 
Ciekawe kto to ta cała Bonnie. Odpisałem jej w imieniu Niny, że przyjedzie.
Gdy znalazłem się już w domu padłem na łóżku i zasnąłem. 
Rano zaparkowałem samochód na swoim stałym miejscu. Gdy wysiadłem z niego od razu rzuciła się na mnie Caroline. Odepchnąłem ją i przywitałem się z Tylerem i Thomasem. 
- Kochanie, widzimy się dziś wieczorem? - zapytała Caroline.
- Nie - rzuciłem krótko.
Zauważyłem, że ktoś jedzie. Gościu chyba nie wie co to są hamulce. Kierowca zaparkował z piskiem opon przed nami. Gdy tylko drzwi się otworzyły wiedziałem już kto jechał tym samochodem. Nina Harrison. Zamknęła z hukiem auto i skierowała się w naszą stronę. Wyglądała seksownie w czarnych rurkach, luźnej koszulce, kraciastej koszuli przewiązanej w biodrach i  glanach. Nie rozumiem dlaczego dziewczyny na codzień ubierają się jak by szły do burdelu, skoro można wyglądać tak jak ona. Po jej twarzy wywnioskowałem, że była wkurwiona. Uśmiechnąłem się przebiegle.
- Hej koteczku, co u Ciebie? - zapytałem 
- Zamknij się i oddawaj mój telefon- odwarkła. Muszę przyznać ,że wygląda całkiem uroczo gdy jest zdenerwowana. Cholera muszę się wziąć w garść. Od kiedy ja myślę, że ktoś jest uroczy? 
- Yyy... Nie? Znalazłem go wczoraj tam gdzie się widzieliśmy więc jest mój - powiedziałem.
- Co? Jakie spotkanie ? - zapytała Caroline.
- Kochanie, nie zawracaj sobie tym głowy - rzuciła oschle Nina. 
- A ty odczep się od Dylana ! - krzyknęła. Zauważyłem rozbawienie w oczach Niny.
- Dobra nie mam zamiaru rozmawiać z osobami które nawet nie wiedzą co to jest IQ, a ty oddawaj mój telefon idioto- jak na lubię wkurzoną wersję Harrison.
- Oj koteczku, raczej nie wykonam tego co powiedziałaś.
Wyciągnąłem jej telefon z kieszeni i pomachałem przed twarzą. 
- Dylan, cholera nie mam czasu! 
I właśnie w tym momencie Caroline przywarła do mnie ustami. Nina wykorzystała element zaskoczenia i wyrwała mi z ręki telefon. I tym razem odepchnąłem Caroline, ale ona nie przestała i ciągle mnie trzymała. A Harrison spojrzała na mnie i pokazała mi środkowy palec i odeszła. 
- Kurwa, Caroline odpierdol się ! 
Nina chyba nie wie, że ja tak łatwo nie odpuszczam, jeszcze się policzmy.

1 komentarz:

  1. Popracuj nad dialogami. Nie sam tekst który mówi, tylko jeszcze jakiś krótki chociaż opis po myślniku. Piszesz tak.... sztywno i bez uczuć.I popracuj jeszcze nad interpunkcją.
    pozdro

    OdpowiedzUsuń